Header Ads

Pjongczang 2018: Niemiecki duet zdeklasował rywali. Polska bez medali. [Video]

Laura Dahlmeier i Andreas Wellinger zdeklasowali rywali w swoich konkurencjach. Niemka została złotą medalistką w sprincie kobiet w biathlonie, wyprzedzając drugą Norweżkę Marte Olsbu o 24.2s i trzecią Czeszkę Veronikę Vitkovą o 25.8s. Z kolei na skoczni K98 w kompleksie Alpensia Jumping Park po loteryjnym konkursie, górą okazał się być popularny Andi Wellinger, który wyprzedził drugiego Norwega Forfang'a o 8.4pkt, a trzeciego Roberta Johansson'a o 9.6pkt. Niestety ani polscy skoczkowie, ani polskie biathlonistki nie przywiozą medali z sobotnich zmagań. 


Jeszcze dzisiaj rano cała Polska trzymała kciuki za naszą reprezentację występującą podczas Igrzysk Olimpijskich w południowokoreańskim Pjongczangu. Wielu liczyło na medale zawodniczek w biathlonie i skoczków narciarskich. Niestety nadzieje Polaków zostały brutalnie zweryfikowane. 



Powrót Dahlmeister, Polki poza "20". 

Do swojej niebywałej formy z zeszłego sezonu powróciła Laura Dahlmeier. Bezbłędna na strzelnicy Niemka zdobyła złoty medal deklasując swoje rywalki. Srebrną medalistką niespodziewanie okazała się biegająca w kratkę, pochodząca z Arendal, Marte Olsbu. Norweżka, z jednym pudłem na koncie, straciła do Niemki 24.2s. Solidna Czeszka Veronika Vitkova wyprzedziła brązową medalistkę z tej konkurencji Igrzysk Olimpijskich w Vancouver 2010 - Marie Dorin Habert - dobiegając ostatecznie na najniższy stopień podium. 



Faworytki do medali zawiodły. Daria Domraczewa z dwoma pudłami zajęła dopiero 9. miejsce, Norweżka Tiril Eckhoff pomyliła się aż 4 razy i była 24., a Finka Makarainen z trzema pudłami straciła do zwyciężczyni 1:30.2 min zamykając pierwszą "25". Do udanych występów dzisiejszych zmagań z pewnością nie zaliczą także Polki. Sprawiająca swoimi ostatnimi występami przed Igrzyskami duże nadzieje wśród kibiców - Weronika Nowakowska - zajęła dopiero 34. miejsce z dwoma pudłami. Lepsza od niej okazała się reprezentacyjna koleżanka - Krystyna Guzik, która popełniła tylko jeden błąd na strzelnicy, plasując się na 28. pozycji. Monika Hojnisz i Magdalena Gwizdoń również wypadły poniżej oczekiwań. Polki kolejno zajęły 45. (Hojnisz) i 56. (Gwizdoń) miejsca. 

W najbliższy poniedziałek bieg pościgowy. 




Wellinger ze złotem, Polacy bez medali. Karty rozdawali organizatorzy. 


Pochodzący z Ruhpolding - Niemiec Andreas Wellinger został złotym medalistą olimpijskim na normalnej skoczni w Pjongczang. Na dwa pozostałe miejsca na podium wskoczyli Norwegowie - Forfang (2.) i Johansson (3.). Polacy wrócą bez medali z pierwszego indywidualnego konkursu. 



Po pierwszej serii prowadził, dobrze skaczący w seriach próbnych, Stefan Hula. Polak po skoku na odległość 111m wyprzedzał drugiego Kamila Stocha (106.5m) i Johann'a Andre Forfang'a (106m) o 4.5pkt. Na trzecim miejscu znalazł się Richard Freitag (106m), który tracił do lidera 5pkt. Pierwsza seria była loteryjna, a poczuł to na własnej skórze Dawid Kubacki, który nie dostał się do drugiej serii po fatalnym skoku na 88m, co dało mu tylko 35. pozycję. 

Wszyscy zacieraliśmy ręcę przed finałową rozgrywką. Wielu rozdało karty jeszcze przed pierwszym skokiem w drugiej serii, wieszcząc, że będziemy mieli nawet dwa medale. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna, a wszystko za sprawą organizatorów i zagadkowych przeliczników punktowych. Kilku zawodników było wielokrotnie zmuszanych do zejścia z belki. Najdłużej przytrzymanym przez Borka Sedlaka był Szwajcar Simon Amman (ponad 11 minut na belce), który nie ukrywał złości przed skokiem. Organizatorzy forsując pomysł przeprowadzenia drugiej serii za wszelką cenę dwoili się i troili, aby ogrzewać zawodników czekających na swoje skoki. Czwarty po pierwszej serii - Wellinger - wystrzelił skokiem na odległość 113.5m i było wiadomo, że trzeba naprawdę daleko lądować, aby mu zagrozić. Niemiec wyprzedził prowadzącego do tej pory Johansson'a (113.5m) o 9.6pkt.  Po nim na belce usiadł jego rodak Richard Freitag, który w Turnieju Czterech Skoczni pokazał, że trudno radzi sobie z presją. Tak było i tym razem, Freitag lądował na 102.5m, czym zapewnił sobie tylko i aż 9. miejsce. Następnie do swojej próby szykował się Forfang. Norweg po bardzo dobrym skoku na 109.5m nie zdołał wyprzedzić prowadzącego Wellinger'a, zajmując miejsce tuż za nim. Popularny Andi mógł cieszyć się już z medalu, bowiem na górze zostało tylko dwóch zawodników - Polaków - prowadzący po pierwszej serii Stefan Hula oraz jeden z głównych faworytów konkursu - Kamil Stoch. Orzeł z Zębu wylądował na 105.5m, a to nie wystarczyło nawet do brązowego medalu. Polak uplasował się na najgorszym dla sportowca - 4. miejscu. Kibice mocno trzymali kciuki przed skokiem Stefana Huli. Szczyrkowianin został puszczony w najgorszych warunkach biorąc pod uwagę ostatnią piątkę zawodników olimpijskiego konkursu. Osiągnął odległość 105.5m, a to przy odjęciu aż -18.2pkt  sprawiło, że Polak musiał zadowolić się 5. miejscem. 




Po konkursie Stefan Hula nie krył rozczarowania jego przebiegiem. Jak zaznaczył w rozmowie z reporterem Eurosportu:


"Nie wiem, jakie były warunki w finałowym skoku. Moim zdaniem ten skok był OK. Nie było tak jak w kwalifikacjach. Zabrakło bardzo niewiele. Sądziłem, że oddałem skok na medal, że powinno być dobrze. Koledzy podeszli, powiedzieli, że będzie srebro lub brąz. Patrzę, a tu odjęli mi tyle punktów, że łoooo. Jest to dla mnie ogromny sukces, piąte miejsce na igrzyskach. Z jednej strony się cieszę, z drugiej jest niedosyt. Myślałem, że będzie wszystko dobrze i pięknie."

Kolejny indywidualny konkurs 16. lutego na dużej skoczni HS140. Dzień później zobaczymy na niej rywalizację drużynową. 

Źródło info: biathlon.pl / FIS / Eurosport
Źródło foto: screen Youtube



loading...

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.